środa, 11 lipca 2012

Dżakarta

Po KL przyszedł czas na właściwe miejsce mojego pobytu, czyli czas na Dżakartę. Kiedy wybierałem się w kierunku Azji południowo-wschodniej wyobrażałem sobie co z różnica, Malezja czy Indonezja, pewnie podobne kraje. Cóż, jeszcze podczas postoju w Malezji, zostałem wyprowadzony z błędu. Teraz już wiem, te kraje są ZUPEŁNIE inne.
Po pierwsze, Dżakartę zamieszkuje ponad 8mln ludzi, a Aglomeracje (takie modne słowo teraz u nas) ponad 17mln. Stąd też wynika fakt, iż w czasie podróży z lotniska do hotelu, byłem w ciężkim szoku. Ruch tutaj jest niewyobrażalny!!! Setki samochodów i tysiące, tysiące motocykli!!! Do tego dochodzi brak jakichkolwiek zasad ruchu drogowego, przepraszam jest jedna 'kto pierwszy ten lepszy i do przodu'!!! Po chwili jazdy stwierdziłem, po jakiego grzyba malują linie na drodze, szkoda pieniędzy i tak nikt się do nich nie stosuje.
Druga rzecz, która rzuca się w oczy to bieda, bieda i kontrast. Pomiędzy drapaczami chmur znajdują się slamsy. Oczywiście oglądając programy podróżnicze widziałem slamsy ale jeśli zobaczy się to na własne oczy... Niewyobrażalne!
Po trzecie, ze względu na zawirowania polityczne oraz wysokie zagrożenie zamachami bombowymi każdy hotel, siedziba firmy oraz centra handlowe są pod stałą kontrolą. Przechodzenie przez bramki wykrywające materiały wybuchowe, sprawdzanie zawartości torby czy bagażnika oraz podwozia każdego samochodu jest tutaj codziennością. Osobiście kilka razy dziennie przechodzę ten proces wchodząc do biura, hotelu czy do sklepu.
Na sam koniec wspomnę tylko o hałasie i smogu, które są tutaj ciężkie do zniesienia, szczególnie na początku. Dżakarta jest miastem, które bardzo trudno pokochać. Poniżej kilka fotek.

Widok z okna hotelowego.


Poranny szczyt komunikacyjny.



Hotelowy basen. Muszę tutaj dodać iż hotel był ekskluzywny ze 20lat temu, obecnie pozostawia wiele do życzenia i lata świetności ma już dawno za sobą.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz