poniedziałek, 14 maja 2012

Kuala Lumpur - Malezja - Lot

Lot.

Projekt czas zacząć... Po okresie bez-projektowym czas rozpocząć nowe wyzwania. Ruszam do Azji, w klimat tropikalny. Na pierwszy ogień idzie Malezja, dokładny cel podróży to Kuala Lumpur. Jak to w podróż w tropiki zaopatrzyłem się w dość pokaźna apteczkę, trochę swojskiego żarcia i w drogę... Podróż niestety dość długa. Najpierw lot z Wa-wy do Amsterdamu liniami KLM. Czas trwania lotu to tylko 1h45m wiec spoko. Następny lot Amsterdam - Kuala Lumpur też KLM'em z tą różnicą, że czas jego trwania bardziej przerażał. Dwanaście godzin w metalowym cygarze ze skrzydłami wraz z niemalże 400 współpodróżnymi nie napawało optymizmem, jednak ciekawość zobaczenia i poznania czegoś nowego rekompensowała obawy. Dodatkowo wielkość samolotu (zdjecie poniżej) również robiła wrażenie. 


Pominę może okres kontroli granicznej (400 osób) i przejdę do fazy boarding'u. Samolot bardzo obszerny, komfortowy choć już dość wiekowy. Słyszałem że maszyny KLM do najmłodszych nie należą, niestety wraz z flotą starzeje się też Cabin Crew, no cóż, trafiła mi się baaardzo doświadczona załoga, łącznie z paniami Stewardesami. Myślę iż nawet troszkę za bardzo doświadczona ;). Miejsca w fotelu niewiele, moje obawy co do 12h podróży gwałtownie wzrosły. Ilość miejsca na nogi nie napawało optymizmem. Fakt to mój pierwszy tak daleki lot, ale spodziewałem się czegoś więcej, a przynajmniej więcej miejsca na nogi. Lot długi, męczący ale dość przyjemny. Miejsce miałem nienajlepsze (późno kupiony bilet) a z okna widziałem głównie skrzydło to mimo wszystko nie było większych kłopotów. Lotnisko w porównaniu z Okęciem duże. Odprawa poszła bezproblemowo, pieczątka w paszport wbita, czas ruszać... I właśnie po przylocie spory kłopot, 'mafia' taksówkowa działa również w tej części świata, a ja wpadłem w jej sidła. Jak ktoś będzie wybierał się do Kuala Lumpur to bierzcie taksówkę jeszcze przed wyjściem do hali przylotów. A było tak: Dopadł mnie gość w garniturze, zapytał o moją rezerwację i zadzwonił do hotelu, jak to powiedział, upewnić się ze wszystko gotowe na mój przyjazd. Pomyślałem iż pracuje dla hotelu, do którego jadę. Wypisał rachunek, zapłaciłem, ale coś podejrzanie szybko pojawiła się nie taksówka ale zwykłe auto. A jak kierowca pozwolił mi zapalić w aucie to już wiedziałem, że wpadłem. Zażądałem rozmowy z kierownikiem, jednak ten nagle zniknął z hali przylotów. Na szczęście po krótkiej wymianie zdań i słowie 'policja' oddali gotówkę (płoszyłem potencjalnych klientów). Okazało się ze kurs kosztowałby mnie 3 razy więcej niż powinien. Wsiadłem do 'normalnej' taksówki i ruszyłem do hotelu. Za taksówkę płaci się 'z góry' w kasie i dostaje się tzw. bilet na taksówkę. O podróży z lotniska już w następnym wpisie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz